niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 15

Hej wszystkim. Wiem, strasznie zawaliłam. Ale po prostu miałam za dużo na głowie. Obiecuję poprawę i przede wszystkim częstsze dodawanie notek.
A i jeszcze jedna sprawa spod rozdziału 14 kierowana do "odważnej" osoby, która hejtuje mnie z anonima: brawo za odwagę, nic tylko podziwiać. Ale wiesz co, mam cie gdzieś. Jeśli ci się nie podoba mój styl pisania to po co wchodzisz na bloga? Skoro uważasz, że są lepsze blogi to je czytaj, a mi daj spokój. Jestem tu po to, aby pisać dla tych, który tego chcą i mam w głębokim poważaniu to co sądzisz.
A teraz zapraszam wszystkich moich wiernych czytelników na...

Rozdział 15

Reakcja Seleny po tym wszystkim byłą niespodziewana...

*Per. Jamesa*
Nie wiedziałem co powiedzieć. Strasznie też interesowała mnie reakcja Seleny. Czy się na nas wydrze? Czy też obrazi? A może uzna to za dobrą zabawę? W sumie to sama chciała spróbować prochów, to teraz niech się nie czepia. Jej wina.

*Per. Seleny*
Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. To... Nie wierzę, że to się stało.
- Selena, żyjesz? - spytał Carlos.
- Tak, żyję. - odpowiedziałam nieco zszokowana.
- To czemu nic nie mówisz?
- A co mam niby mówić twoim zdaniem, po tym co teraz zobaczyłam?! - krzyknęłam na niego ze zdenerwowaniem.
- Spokojnie dziewczyno. Po co te nerwy?
- Posłuchaj Pena, będę robiła  to na co mam ochotę i nic ci to tego. - nadal nie mogłam się uspokoić. Chciałam wyrzucić całą złość z siebie. Nie ważne, że ktoś na tym ucierpi. Teraz mnie to nie obchodziło.
- Dobra, jak wolisz. Ja się nie wtrącam.
- I słusznie.A teraz do reszty z was...
- Słuchamy. - powiedział James.
- Maslow nie zgrywaj teraz takiego dobrego. Może i jesteś niezłym aktorem ale ja się nie dam nabrać.
- Ale o co ci chodzi? - chłopak chyba sam nie wiedział o czym mówię.
- O co mi chodzi? Już ci wyjaśniam. - powiedziałam z sarkazmem - Najpierw w stosunku do mnie zachowujesz się jak jakiś pieprzony dupek, a teraz nagle chcesz udawać mojego przyjaciela?! Tobie się chyba coś pomyliło.
Reszta siedziała i przysłuchiwała się tylko. Nikt nie odważył się mi przerwać.
- Nie mam zamiaru wysłuchiwać takich rzeczy! Może i czasami jestem palantem, ale też jestem człowiekiem i też czasami potrafię się interesować innymi!
- Uważaj bo c uwierzę.
- Dobra , skończcie to kłótnię bo to do niczego nie prowadzi. - starał się załagodzić sytuację Schmidt.
- Nie przerywaj mi kiedy mówię. To wszystko się stało przez ciebie.
- Przeze mnie?!
- A niby kto dał mi te prochy?
- Ej, no sory ale sama chciałaś.
- Ale jakoś nie uprzedziłeś mnie, że  będę robiła głupoty.
- Ostrzegałem cię, A ty też dobrze wiedziałaś w co się pakujesz, więc teraz nie zwalaj wszystkiego na mnie. Ja ci tylko skołowałem towar.
- Dobra, może i masz racje sory.
- O proszę, po raz pierwszy panna Howard kogoś przeprosiła. Nie no, nie spodziewałem się. - dodał od siebie Henderson.
- Odpieprz się ode mnie co? I wara od mojego tyłka zboczeńcu.
- Aha czyli jakiś obcy gość może trzymać na nim łapy, a ja nie mogę po prostu czasem pożartować?!
- Czekaj niech się zastanowię... NIE!
- DOSYĆ! - wydarł się Kendall - Wszyscy teraz  jesteśmy zdenerwowani.- widzą, że chcę coś powiedzieć - Nie przerywaj mi Sel. Proponuję ochłonąć i pogadać o tym jutro. Bo teraz nie ma opcji, żebyśmy normalnie jak ludzie pogadali.
- W pełni się zgadzam. Nara frajerzy.
Wyszłam z ich domu i cały czas gotowało się we mnie. Co to w ogóle miało być? Mam dość na dziś. Wracam do siebie. Jednak nie dane mi było mieć dziś święty spokój od świata bo obok mojego domu zobaczyłam Mil. Gdy podeszłam bliżej zagadała do mnie:
- Cześć. Możemy pogadać.
- Nie mamy chyba zbytnio o czym. - odpowiedziałam oschle.
- Ja sądzę inaczej. - Smith nie ustępowała,
- Ok, niech ci będzie ale nie teraz i nie dziś. Nie mam nastroju.
- Byłaś u chłopaków?
- Może. A co ci do tego?
- Posłuchaj, oni nie są tacy jak ci się wydaje. Uważaj na nich dobrze ci radze.
- Dzięki, ale nie potrzebuję twoich kazań.
- Jak wolisz, ale nie chcę żebyś później żałowała.
- Nie mam ochoty z tobą gadać. Cześć. - zamknęłam jej drzwi przed nosem.
Miałam już dość. Za dużo jak na moje siły. Teraz marzyłam, aby tylko się położyć, zamknąć oczy i mieć wszystko gdzieś.

***************
Rozdział mi nie wyszedł. Przepraszam, ale chwilowo nie wymyśliłabym nic innego. Następny postaram się stworzyć lepszy.
Do następnej notki :)
10 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ