piątek, 17 maja 2013

Rozdział 9



Rozdział napisałyśmy razem i mamy nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania :-)
 
Rozdział 9 

*Per. Narratora*
Logan czatował przed domem Seleny i wyczekiwał, aż Miley z niego wyjdzie. Henderson niecierpliwie siedział w krzakach obok jej domu i wypatrywał dziewczyny, która nadal nie wychodziła. Wreszcie zdenerwowany wyjął telefon i napisał SMS'a do Kendall'a z prośbą o zmienienie warty. Ten odpisał, żeby chwilę poczekał, a on zaraz tam przybędzie. Po upływie kilku chwil pojawił się Schmidt i zmienił Carlosa. Ten ruszył do domu, a blondyn wypatrywał Mil .
*Per. Jamesa*
Cały dzień obserwujemy dom Seleny. Niestety bez żadnych zmian. Siedzą tam sobie we dwie i coś czuję, że ani myślą wychodzić na zewnątrz. Właśnie wrócił Logan, a poszedł Kendall. Może jemu się pofarci. Chciałbym to móc mieć z głowy. Wyjaśnię jej tą całą sytuację i będę miał spokój. A Miley… Ona niech sobie sama radzi. Skoro jest taka twarda i sądzi, że wie wszystko to proszę bardzo. Ja jej nie mam zamiaru pomagać.
- James, o czym tak myślisz? – Carlos wyrwał mnie z moich rozmyślań.
- O wszystkim i o niczym.
- Chodzi ci o tą pannę?
- Tak. Zastanawiam się co ja jej powiem. Nie mogę dopuścić, żeby na mnie doniosła na policję. To by zniszczyło moje życie. – przyznam, że byłem lekko załamany.
- Nie martw się. Tyle razy wychodziliśmy z kłopotów cało to i tym razem się uda. A co do Seleny mogę ci poradzić jedno. Jesteś aktorem: wykorzystaj to.
- A jeśli ona tego nie kupi?
- Coś czuję, że kupi. A jeśli nie, błagaj na kolanach. Laski na to lecą. – puścił mi oczko.
- A skąd ty wiesz? Z tego co wiem jesteś singlem i nie błagałeś żadnej na kolanach.
- To co z tego. Nie trzeba wszystkiego stosować w praktyce, żeby radzić innym.
- No niech ci będzie. Ale jakby co to zwalę na ciebie.
- Jasne. Lepiej niech kupel, który zawsze ci pomoże oberwie za ciebie tak?
- No a jak. – zaśmialiśmy się.
Z chłopakami przyjaźnie się już od dawna. Może i nie należymy do tych „najmilszych” osób, ale zawsze możemy liczyć na siebie. Jeden zawsze pomoże drugiemu.
- O czym gadacie? – z kuchni wyszedł Logan.
- Tak sobie, a co?
- Nic. Już zapytać nawet nie wolno?
- Wolno, wolno, ale… - słowa Carlosa przerwał dźwięk mojego telefonu. Dzwonił Kendall.
*Per. Narratora*
Wreszcie zobaczył, jak obie dziewczyny pojawiły się na ganku domu. Przyjaciółka pocieszała drugą, a następnie przytuliły się na pożegnanie. Kend nie czekając ani chwili dłużej napisał do Jamesa, że nadeszła pora, w której zadziałać musi on. Wyczekiwał na niego wytrwale i podążał za dziewczynom wzrokiem. Selena tymczasem była sama w domu i w ciszy przemyślała całą zaistniałą sytuację. "Może on to robił nie świadomo?"- pomyślała, ale zaraz potem uderzyła się w czoło i dodała w myślach: "Chciał się po prostu odegrać... Prawie mu się udało. Wolę go nigdy na oczy nie widzieć."
*Per. Jamesa*
- Co się dzieje? –zapytałem.
- Miley właśnie wyszła od Seleny i słyszałem jak powiedziała, że dopiero jutro do niej wpadnie, więc masz wolną drogę. Do roboty stary. – powiedział mój blondwłosy przyjaciel.
- Dzięki wielkie. Zaraz tam będę.
- Kto to był? – zaciekawił się Carlos.
- Kendall. Mówił, że Sel jest nareszcie sama. Idę tam.
- Tylko uważaj na siebie.
- Jasne. Na razie.
*Per. Miley*
- Na pewno mogę cię samą zostawić? – nie wiedziałam czy powinnam już wracać do domu.
- Tak, nie martw się o mnie. Poradzę sobie, a ty musisz także pomieszkać trochę u siebie.
- Ale jakby cokolwiek się działo, to daj mi znać.
- Tak, tak, pamiętam. Nie martw się tak o mnie. Wszystko będzie dobrze.
- Ok. W takim razie pa.
- Pa.
*Per. Seleny*
Zostałam sama. Bałam się, ale co w końcu może mi się stać w zamkniętym domu? Zastanawia mnie jedno: czemu oczy Jamesa były takie… dziwne? Wydawały mi się jak po narkotykach. Ale to chyba nie możliwe. Chociaż…
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
*Per. Narratora*
Zachwianym krokiem wstała i zaczęła iść w kierunku drzwi. Stanęła kawałek od nich i niepewnie patrzyła w ich kierunku. Czuła strach... Nie chciała być w tym momencie sama, w wielkim domu, niecałe dwadzieścia cztery godziny od niedoszłego gwałtu. Pragnęła znaleźć się w ramionach osoby, która da jej poczucie bezpieczeństwa, będzie barierą , która pomoże przejść po stromym wzgórzu. Wreszcie chwyciła ręką klamkę, ale od razu odsunęła od niej dłoń. Poczuła, jak gdyby została oparzona. Ktoś chciał, aby ona nie otwierała tych drzwi. Osoba stojąca na zewnątrz waliła coraz mocniej w nie i wyczekiwała jej wyjścia, ale niestety, ona nadal zbierała się do zrobienia jednego czynu. Dla normalnych ludzi otwieranie drzwi obcym ludziom to nie jest problem, jednak dla osoby, która jest po wielu przejściach jest to istny koszmar.
-Selena wiem, że tam jesteś. Proszę, otwórz. Nie zrobię ci krzywdy...- usłyszała spokojny głos osobnika, którego najbardziej się bała. Upadła na podłogę i czołgając się przemieściła się w kąt pomieszczenia. Ze łzami w oczach patrzyła na drzwi i na ruszającą się klamkę. -Na prawdę! Nie chcę ci nic teraz zrobić, chcę tylko coś wyjaśnić.- dodał znów i ponowił próbę otworzenia drzwi.
*Per. Jamesa*
Byłem już pod jej domem. Zapukałem do drzwi. Nikt się nie odzywał.
-Selena wiem, że tam jesteś. Proszę, otwórz. Nie zrobię ci krzywdy...- powiedziałem najspokojniej jak tylko potrafiłem.
-Na prawdę! Nie chcę ci nic teraz zrobić, chcę tylko coś wyjaśnić. – próbowałem jakoś sam otworzyć te drzwi.
- Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć! – krzyknęła dziewczyna.
- Proszę porozmawiaj ze mną. – wciąż byłem bardzo spokojny.
- Nie mam zamiaru!
Miałem wrażenie, że ona płacze. Nie chciałem tego. Może i jestem twardym facetem, ale jednak czasami coś mnie rusza. Jestem w końcu człowiekiem i mam serce.
- Nie chcesz, żebym wszedł do środka, ok rozumiem. Nie chcesz mnie widzieć, spoko. Ale ja muszę z tobą porozmawiać! – teraz już podniosłem głos. Musiałem z nią porozmawiać.
- Człowieku czy ty nie rozumiesz, że ja nie chcę cię na oczy widzieć?!
- Jedna rozmowa. O nic więcej nie proszę. Jak nie chcesz nie wejdę do środka. Możemy rozmawiać przez drzwi tak jak teraz, przez telefon, skypa. Mnie to wszystko jedno, ale muszę ci to wszystko wyjaśnić. – byłem nieustępliwy, ale spokojny.
- Co ty chcesz wyjaśniać?!
- Wszystko. Tylko jedna rozmowa i sobie stąd pójdę. – wciąż zostawałem przy swoim.
- Niech ci będzie. Ale nie zamierzam cię zapraszać do domu. Więc mów co masz do powiedzenia. – nareszcie się zgodziła, a to już była połowa sukcesu.
- Słuchaj, nie pamiętam co się wczoraj wydarzyło, ale za wszystko cię przepraszam. Nie chciałem, żeby do tego doszło. – mówiłem ze skruchą w głosie.
- Jak to nie pamiętasz, co się wczoraj stało? Czy ty sobie ze mnie żartujesz?! – Sel najwyraźniej nie wierzyła w to, co mówię. Nie dziwię się jej. Samemu ciężko było mi w to uwierzyć.
- Nie, mówię prawdę. Przez pomyłkę zażyłem narkotyki, które powodują utratę pamięci.
- Jakoś ci nie wierzę.
- Po tej ostatniej imprezie u nas miałem kaca. Chciałem wziąć coś na ból głowy, ale w ręce wpadły mi nie te tabletki co trzeba. Przysięgam. Tak, to prawda, - postanowiłem, że będę z nią w pełni szczery - chciałem się na tobie zemścić za tamten policzek, ale nie… w taki sposób. Naprawdę żałuję i przepraszam. To tyle co chciałem ci powiedzieć. Cześć.
- James, zaczekaj. – słyszałem, że dziewczyna podbiegła i otworzyła drzwi. – Nie kłamiesz? – mówiła drżącym głosem.
- Nie. Tym razem nie. – popatrzyłem na nią. Miała podpuchnięte oczy, najprawdopodobniej od płaczu.
- Może i będę tego później żałować, ale może wejdziesz i porozmawiamy o tym na spokojnie i wszystko sobie wyjaśnimy. – powiedziała niepewnie.
- Zgoda. – ucieszyłem się w duchu, że w końcu dała mi szansę to wszystko wyjaśnić.
- Ale jak będziesz czegoś próbował… - przerwałem jej wypowiedź.
- O to możesz być spokojna.
- Żadnych sztuczek. – dziewczyna niepewnie wpuściła mnie do domu.
Usiadłem na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Naprawdę nic nie pamiętasz z wczoraj? – Sel usiadła naprzeciwko mnie, na drugiej kanapie.
- Kompletnie nic. Naprawdę. Wiem tyle, że wyszedłem rano się przejść do parku, a potem chłopaki mi mówili, że wróciłem wieczorem i coś tam jak to oni określili „mamrotałem pod nosem”.
- A skąd wiesz o… o tym co się wczoraj stało? – widziałem, że ciężko jej było o tym mówić.
- Dowiedziałem się o tym przez przypadek. Dzisiaj rano była u nas Miley. - nie zamierzałem ukrywać dłużej prawdy.
- Miley?
- Tak. Powiedziała mi o wszystkim.
- Ale dlaczego ona to zrobiła. Prosiłam, aby z nikim o tej sprawie nie rozmawiała.  – Sel się widocznie trochę zdenerwowała na przyjaciółkę.
- To ona nic ci nie powiedziała? – chyba nadszedł czas, aby wyjawić Sel umowę moją i jej przyjaciółki. Nie obchodziło mnie to, co się stanie z Miley.
- Ale o czym miała mi powiedzieć? – zainteresowała się dziewczyna.
- Nie wszystko jest takie jak się wydaje. – tym zbiłem ją z tropu.
- Co masz na myśli? – zapytała zaciekawiona.
- Tak naprawdę, ona nie mówi ci całej prawdy. – spojrzałem na nią.
- Jakiej prawdy? – Sel nie wiedziała o co mi chodzi.
- Mieliśmy z Mil taka małą umowę . – zacząłem.
- Jaką?
- My…

***************
Jak myślicie: czy James powie Sel o co chodzi w jego umowie z Miley?
I taka mała zmiana, ponieważ rozdział jest trochę dłuższy niż poprzednie 
9 komentarzy=kolejny rozdział :-)

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 8

Dzięki za wszystkie komentarze pod ostatnią notką. Szybko uzbierało się 5 komci więc zgodnie z obietnicą dodaję kolejny rozdział.
Zapraszam was także na mojego drugiego, dopiero co założonego bloga. Wpadajcie i komentujcie. :-)



Rozdział 8

*Per. Jamesa*
Po co ona tu przyszła? Czego chciała? Że niby ja próbowałem zgwałcić Selenę? To nie możliwe. Niby kiedy miałem to zrobić. Chociaż muszę przyznać, że z wczoraj nic nie pamiętam. Faktycznie byłem zły na nią i chciałem się zemścić, ale nie posunąłbym się do czegoś takiego. Planowałem ją trochę postraszyć mając nadzieję, że następnym razem nie będzie już robiła takich numerów. Jamesowi Maslow się nie odmawia. Chciałem, żeby zapamiętał to, ale żeby od razu gwałt? Bez przesady. Muszę się dowiedzieć o co chodziło.
- Chłopaki wiecie może co wczoraj robiłem?
- A co mózg ci szwankuje i sklerozę już masz, że nie pamiętasz? – Logan tym mnie trochę wkurzył.
- Słuchaj, wczoraj coś się stało a ja nic nie pamiętam. To jest dla mnie ważne bo muszę niektóre sprawy powyjaśniać.
- Rano mówiłeś, że musisz się zemścić na tej całej Selenie. Potem wyszedłeś z domu i wróciłeś wieczorem, mówiąc, że cię boli tam gdzie faceta boleć nie powinno. – zaczął się śmiać Kendall.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. A mówiłem coś jeszcze?
- Oprócz tego, że cię boli… - nie dałem Loganowi dojść do słowa.
- Skończ już z tym. Lepiej powiedzcie mi jakieś konkrety, a jak nie chcecie mi pomagać to łaski bez. Sam sobie jakoś poradzę.
- Dobra już, uspokój się stary. Mówiłeś jeszcze coś o jakimś magazynie i dziewczynie. – To co powiedział Kendall zdziwiło mnie.
- Coś jeszcze?
- Tak. Coś tam mamrotałeś, że ci się prawie udało. Ale nie mówiłeś co się udało. – Logan dodał swoje, a ja chyba zaczynałem układać sobie to wszystko w całość.
Po chwili z kuchni wyszedł Carlos.
- Chłopaki wiecie co to za tabletki? – spytał podając nam małe opakowanie tych leków, które wczoraj brałem. Pomogły, bo kac po nich przeszedł jak ręką odjął.
- To są tabletki na ból głowy. Sam wczoraj je brałem. Co się tak głupio pytasz. Czytać nie umiesz? Na opakowaniu jest wszystko napisane.
- Może i jest napisane, ale w takim samym pudełku był nasz towar.
- Czekaj o czym ty mówisz?
- Mówię o tym, że w takim samym opakowaniu były nasze narkotyki. Te, dzięki którym można odciąć się od problemów i zapomnieć. Tylko jest mały problem, bo po ich zażyciu nic się nie pamięta co się robiło. A że przez przypadek otwierając szafkę mi wypadły, i jakoś dziwnie mało ich było chciałem zapytać który brał. – Carlos zakończył swój wywód.
- O jasna cholera. – Bezsilny opadłem na kanapę.
- Co jest stary? – blondyn usiłował się dowiedzieć co się stało.
- Ja wczoraj je brałem.
- I co z tego. Tym się tak przejmujesz? Każdego bym podejrzewał, że się może przestraszyć, że go przyłapią czy coś, ale ty? James Maslow? To tylko proszki, dzięki którym czujesz się lepiej więc wrzuć na luz. – Logan starał się mnie uspokoić, ale nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. – Tylko po co je brałeś? Z tego co wiem chyba nie masz większych problemów.
- Zażyłem je przez przypadek. Szukałem leków na ból głowy i wpadło mi w ręce to opakowanie. Ja pierdole, co ja narobiłem.
- Stary, uspokój się. Przecież nic się nie stało. – Carlos nie wiedział co ja narobiłem przez te prochy.
- Człowieku, nic się nie stało?! Nic się nie stało?! Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy co ja po nich zrobiłem!
- Hej, uspokój się. Złość ci w niczym nie pomoże. Opanuj się i powiedz spokojnie o co chodzi. – Kendall znowu odgrywał rolę tego, który opanowuję resztę.
- Rano wziąłem te tabletki i potem wyszedłem z domu. Pamiętam, że łaziłem po parku i potem miałem wracać do domu, ale coś mnie zatrzymało.
- Co takiego? – Logan się zaciekawił moją opowieścią.
- Gdybym wiedział, to nie wypytywałbym o to was wcześniej.
- Mów dalej, bo widzę, że coś ci leży na duszy.
Nie wiedziałem jak im mam to powiedzieć. Jak ja mogłem być takim idiotą.
- Wczoraj prawdopodobnie chciałem zgwałcić Selenę i prawie to zrobiłem.
- Co??? – cała trojka na mnie spojrzała.
- Czekaj, wróć. Wydawało mi się, że powiedziałeś, że chciałeś zgwałcić Selenę. – Carlos nie wierzył w moje słowa. Samemu też ciężko było mi w to uwierzyć.
- Nic ci się nie wydawało.
- O ja pierdole. To żeś się wpakował stary. Ale skąd to wiesz, skoro nic nie pamiętasz? – Kendall zadał mi bardzo dobre pytanie.
- Rano była tu Miley.
- Czego chciała tym razem. – Logan powiedział z nutką drwiny w głosie.
- Przyszła i zaczęła mi wytykać, że dobierałem się do jej przyjaciółeczki, i że wczoraj miała miejsce ta cała sytuacja z tym prawie gwałtem.
- No to się porobiło. Masz przerąbane. – Carlos wcale mi nie pomagał takim gadaniem.
- Nie dobijaj mnie.
Co ja teraz zrobię? Mam problem i to wcale nie mały. Nie chciałem, aby to wszystko tak się potoczyło. Muszę to jakoś naprawić. Ale jak?
- Nie ważne co się stało, pamiętaj, że jesteś naszym kumplem i nie zostawimy cię z tym samego. Możesz na nas liczyć. – Logan poklepał nie przyjacielsko po ramieniu.
- Serio, pomożecie mi?
- Tak. – odpowiedzieli jednogłośnie.
- Dzięki. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie.
- Oj weź przestań bo się jeszcze poryczę. – zaśmiał się Carlos.
- Dora to jaki jest plan? – odezwał się blondyn.
- Muszę iść pogadać z Seleną i jej wszystko wyjaśnić, pomimo, że prawdopodobnie teraz jestem ostatnią osobą, którą chce widzieć.
- Nie załamuj się. Nie będzie tak źle. – Logan dodawał mi otuchy.
-  Może i nie, ale musze to zrobić tak, żeby Miley się nie dowiedziała.
- A czemu nie może nic wiedzieć? No nie mów, że się jej dzisiaj wystraszyłeś. Sam jak jej otwierałem drzwi widziałem, że była wściekła, ale żeby tak.
- Carlos ty to zawsze zadajesz głupie pytania. Po prostu nie może i tyle. Z resztą co wam będę mówił. Mamy umowę, której muszę się trzymać. Sory chłopaki.
- Spoko, rozumiemy. Wróćmy do głównego tematu. Mówisz, że musisz pogadać z Sel, ale tak żeby Miley się o tym nie dowiedziała? – podsumował wszystko Logan.
- Dokładnie. Widziałem jak odchodząc dziś rano od nas szła w stronę domu Seleny, więc bardzo prawdopodobne, że teraz u niej siedzi.
- W takim razie trzeba poobserwować dom jej przyjaciółeczki i poczekać aż z niego wyjdzie. Wtedy będziesz miał wolną drogę. – Kendall sprecyzował wszystko.
- Ok, ale co jak będzie tam przez dłuższy czas? Nie znam się na tym, ale dziewczyny trzymają się bliżej niż faceci więc może być problem.
- Ty się o to nie martw. Już my się o to zatroszczymy, żeby nie spędziła tam za dużo czasu. Niech cię głowa o to nie boli. – uśmiechnął się cwanie Carlos. – A teraz chłopaki do roboty. Będziemy je obserwować na zmianę, żeby nie było. W razie konieczności będziemy interweniować.
- Niech wam będzie. Robimy po waszemu. To kto idzie pierwszy?
- Carlos. – odpowiedzieliśmy wskazując na latynosa.
- Czemu ja?
- Ty to wszystko wymyśliłeś więc idziesz na pierwszy ogień. Później zadzwoń, to któryś przyjdzie cię zmieni. I najważniejsze nie daj się poznać.
- Nie jestem małym dzieckiem Kendall. Dobra, ja spadam. Jakby co miejcie telefony na wierzchu.
- Ok.
Carlos wyszedł z domu, a ja zastanawiałem się co powinienem powiedzieć Selenie, bo coś czuję, że tak łatwo mi tego nie wybaczy. Muszę poukładać swoje sprawy, nawet kosztem wydania się tajemnicy mojej i Miley. Nawet jeśli będzie miała przez to kłopoty. Nie obchodzi mnie to, zasłużyła sobie. Najważniejsze, żebym ja mógł spać spokojnie. 

***************
Czy Jamesowi uda się porozmawiać z Seleną? I jaką umowę ma z Miley? Odpowiedzi w komentarzach :-)
5 komentarzy=kolejny rozdział ;-)

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 7.


Hej ludzie. Claudia Maslow na razie nie ma zbytnio czasu na dodawanie tu rozdziałów, więc póki co będę robiła to ja. Początek napisała ona, a resztę ja. Mam nadzieję, że wam się spodoba. :-)


Rozdział 7

Nawet nie zdasz sobie sprawy, kiedy znajdziesz się po tej drugiej stronie mocy. Będziesz żyła w świadomości, że właśnie ty jesteś tylko dobra, a reszta to tylko kopie ludzi, którzy są szczerzy i nigdy nie zrobią nikomu krzywdy. Natomiast zaś to oni okazują się być tymi szatanami, którzy igrają z Bogiem , jak człowiek igra z ogniem...
*Oczami Seleny*
Zalewałam się potokiem łez.. Policzki były mokre i podpuchnięte od płaczu, a przyjaciółka ciągle wyczekiwała ode mnie opowiedzenia całej historii. Nie wiedziała, że jest to dla mnie nie lada wyzwanie. Mogłam zostać zgwałcona, ale przecież to normalna rzecz, jak posiłek rano, popołudniu czy wieczorem. Niestety, to co zrobił James nie było normalne...
-Więc tak... Słuchaj mnie uważnie, bo nie wiem, czy zdołam wymówić to jeszcze raz.- poinformowałam Miley, próbując się lekko uspokoić. Otarłam łzy, wyczyściłam nos i popatrzyłam na nią. Ona skoncentrowana patrzyła w moje zaszklone oczy i wyczekiwała słów.
- Po tym jak poszłaś po swój telefon, ja usiadłam na ławce. Nagle ktoś podszedł do mnie i zasłonił mi oczy. To był James. Zaczął mnie przepraszać za to co zrobił poprzedniego wieczora. W ramach przeprosin zaprosił mnie na obiad. Zgodziłam się. Miał do ciebie wysłać smsa, żebyś się nie martwiła. Potem zaczęliśmy iść jakąś dziwną uliczką, na której końcu był…jakiś opuszczony magazyn. James powiedział, że z drugiej strony są drzwi, przez które przejdziemy na skróty. Gdy już tam weszliśmy, zamknął drzwi i… uderzył mnie.
- Co takiego zrobił?!
- To jeszcze nie wszystko. Potem było najgorsze…Zaczął mnie całować i dobierał się do mnie. On… James prawie mnie zgwałcił… Przy tym miał takie dziwne oczy. W samą porę uciekłam z tamtego miejsca, bo nie wiem, jak to by się skończyło. Kopnęłam go w krocze.. Ja się tak strasznie bałam... Nie chcę go już nigdy więcej widzieć! To przeżycie na pewno zostawi ślad w mojej psychice na zawsze. - powiedziałam i otarłam łzy, które wolno spływały po zaróżowionych polikach. Przyjaciółka nie wierząc w to co mówię, patrzyła na mnie i nadal nie dowierzała.
-Na prawdę ci to zrobił?- spytała szeptem ledwo oddychając.
-Nie zrobił tego, bo nie zdążył.  -poprawiłam ją. Wzięłam do ręki szklankę i napiłam się wody. 
-Wiesz co? Może zostanę u ciebie na noc?- spytała zatroskana przyjaciółka, a ja się zgodziłam.
- Naprawdę? Mogłabyś?
- No jasne, że tak.
- I mam do ciebie prośbę.
- Jaką?
- Mogłabyś nikomu nie mówić o tej sytuacji. Chcę, żeby to zostało między nami.
- Rozumiem i nie ma sprawy. Obiecuję, że nikomu nie powiem.
- Serio?
-Tak.
 *Per. Jake’a*
Wyszedłem z domu Seleny i kierowałem się do najbliższego sklepu. Cały czas dręczyła mnie myśl, co takiego stało się Selenie. Mam nadzieję, że Miley uda się coś z niej wyciągnąć.  Szedłem tak dalej rozmyślając, dopóki ktoś mnie nie zaczął wołać.
- Hej stary, zaczekaj. – Nie znałem tego gościa. Ciekawe czego może ode mnie chcieć.
- Do mnie mówisz?
- Tak, a niby do kogo innego?
- Nie wiem. Kim jesteś bo my się chyba nie znamy?
- Jestem James Maslow, a ty?
- Jake Beadles. Mogę wiedzieć czego ode mnie chcesz?
- Ja niczego. Po prostu pierwszy raz cię tu widzę, a znam tą dzielnicę jak własną kieszeń i postanowiłem się z tobą zakumplować.
- Masz rację. Niedawno się wprowadziłem. Wiesz chyba cię skądś kojarzę.
- Może z zespołu Big Time Rush?
- Faktycznie. Moja młodsza kuzynka ma na waszym punkcie obsesję.
- I mam do ciebie prośbę. Z racji na to, że wszyscy bardzo cenimy sobie prywatność i nie chcemy, aby fotoreporterzy czyhali na nas na każdym kroku musimy zachować swoją znajomość w tajemnicy, ok? Po prostu nikomu nie mów, że mnie znasz.
- Jasne, rozumiem. Na waszym miejscu też bym się tak zachowywał. – Nagle zaczął dzwonić telefon Jamesa.
- Sory, ale ja już musze spadać. Kumple się dobijają. Wpadnij, kiedyś do nas czy coś. – Dał mi kartkę z ich adresem. – Robimy dość często imprezy, na które przychodzą fajne dziewczyny więc uwierz, że warto.
- Ok. Będę pamiętał.- uścisnęliśmy sobie dłonie na pożegnanie i każdy ruszył w swoją stronę.
Po powrocie ze sklepu poszedłem do domu Seleny. Przyniosłem jej zakupy, ale niestety dziewczyna już spała. Dowiedziałem się od Miley, że zostaje u niej na noc, i że niestety nie może mi powiedzieć co się stało, bo obiecała to przyjaciółce. Dałem na dzisiaj spokój. Niech sobie dziewczyna odpocznie.
*Następnego dnia*
*Per. Miley*
Wstałam rano. Selena już siedziała w kuchni i widać, że nastrój jej się trochę polepszył. Mi też ulżyło. Ale nie mogłam tej sprawy tak zostawić.
- Wiesz Sel, ja chyba pójdę się przewietrzyć. Dobrze mi to zrobi. Zaraz wracam.
- Ok. Pa.
- Pa.
Po wyjściu kierowałam się w stronę domu Maslowa. Nie odpuszczę u tego, co zrobił mojej najlepszej przyjaciółce. Gdy doszłam na miejsce zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzył mi Carlos.
- Kogo moje oczy widzą? Czy to nie panna Miley Smith?
- Nie przyszłam to w odwiedziny i na pogaduszki z tobą. Jest James?
- Może jest, może nie.
- Słuch jestem wystarczająco wkurzona więc dla własnego dobra nie przeginaj i go zawołaj, zrozumiano?
- Proszę, proszę. Jaka drażliwa. Niech ci będzie. Już po niego idę.
Po chwili w drzwiach pojawił się szatyn.
- Co ty tutaj robisz?
- Musimy pogadać.
- Nie mamy o czym.
- Ja sądzę inaczej.
- Czego ode mnie chcesz?
- Wyjaśnień.
- Że w jakim sensie?
- Tu udajesz takiego głupiego, czy taki jesteś z natury?
- Nie pozwalaj sobie, bo…
- Bo co? Wiesz, ja jakoś się ciebie nie boję.
- Powiedz lepiej po co przyszłaś bo ta rozmowa zaczyna mnie nudzić.
- Mieliśmy układ, którego ty się nie trzymasz. Miałam nic nie mówić Sel o naszej umowie, pod warunkiem, że nie będziesz się do niej zbliżał.
- I co w związku z tym?
- To co to za akcja była wczoraj?!
- O czym ty mówisz dziewczyno?!
- Nie udawaj niewiniątka. Najpierw się do niej dobierałeś, a potem chciałeś ją zgwałcić.
Teraz to miałam ochotę mu przyłożyć.
- Masz ją zostawić w spokoju, zrozumiano? A jak nie to się jeszcze policzymy.
Odwróciłam się na pięcie i odeszłam z tamtąd. Nie mogę dopuścić, aby Selena dowiedziała się o naszej wcześniejszej umowie. Załamałaby się i mnie znienawidziła. Muszę zadbać o to, aby nigdy nie poznała prawdy. 

***************
I jak wam się podoba? Jak myślicie: co Miley ukrywa przed Seleną? Jakie zamiary miał James wobec Sel? I dlaczego chce zaprzyjaźnić się z Jake'iem? Odpowiedzi w komentarzach.
5 komentarzy=kolejny rozdział ;-)