poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 16

Witam Was moi drodzy po tej długiej przerwie. Wyszło jak wyszło i serio was za to przepraszam. Mam sporo  na głowie ostatnio, ale sami musicie przyznać, że te 10 komentarzy uzbierać jest ciężko. Kiedyś było ich tyle w kilka dni, a teraz w miesiąc. Nie wiem czy dlatego, że za rzadko dodaję rozdziały, czy dlatego, że was moje opowiadanie nudzi, czy też po prostu nie lubicie mojego stylu pisania. Dlatego bardzo Was proszę napiszcie w komentarzach co mogłabym poprawić na blogu, aby był on taki jak wcześniej, a nawet jeszcze lepszy. Jest to dla mnie bardzo ważne. Bo skoro coraz mniej osób czyta tego bloga, to czy jest sens dalej go prowadzić? Ja bym bardzo chciała, bo choć nie mam na to zbyt dużo czasu kocham pisać. Dlatego liczę na waszą pomoc.
A teraz po tym zdecydowanie za długim wstępie zapraszam do czytania :)

Rozdział 16 


Kolejny dzień. Kolejne wyzwania. Kolejne problemy. Kolejni denerwujący mnie na każdym kroku ludzie. Zaczynam na poważnie mieć tego wszystkiego dość. Czego bym nie zrobiła to od razu musi się to spieprzyć. Naprawdę nie wiem co powinnam teraz zrobić ze swoim życiem. Wszystkie się tak skomplikowało...
Ktoś zapukał do drzwi. Miałam nadzieję, że to żaden z tych czterech głupków. Nie miałam ich ochoty na razie widzieć. Póki co wciąż byłam na nich zła. W końcu otworzyłam te drzwi.
- Kyle? A co ty tutaj robisz?
- Miłe powitanie. Nie ma co. - uśmiechnął się.
- Sory. Cześć. Wejdź.
- Cześć. Dzięki.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Po ostatnim naszym spotkaniu nie odzywałaś się. Martwiłem się, co się z tobą dzieje. Chyba że już mnie nie lubisz i mam sobie pójść. To zmienia postać rzeczy. - znowu ciepło się do mnie uśmiechnął.
- Nie, coś ty. Po prostu mam ostatnio bardzo dużo na głowie i sama czasem zapominam jak się nazywam. Naprawdę nie gniewaj się.
Nie wiem czemu się tak zachowuje. Od rana byłam wściekła na wszystko i na wszystkich, a teraz chodzę i szczebioczę jak jakaś nienormalna i stuknięta.
- Na ciebie nie potrafię się gniewać.
- To miłe.
- A mogę wiedzieć co się stało, że masz jak to ujęłaś dużo za głowie?
O nie. Właśnie tego się bałam. Miała nadzieję, że akurat o to mnie nie spyta. Że zdołam uniknąć tego niezręcznego i nieprzyjemnego tematu. I niby co ja miałam mu powiedzieć? "Kyle to naprawdę nic takiego. Tylko najpierw James próbował mnie zgwałcić. Potem dowiedziałam się, że moja przyjaciółka mnie okłamywała od samego początku naszej znajomości. Do tego mój były mieszka teraz kilka domów dalej i myśli, że znowu będziemy razem. Ponadto moi rodzice wyjechali zostawiając mnie tu samą i na dodatek ostatnio tak zaszalałam na imprezie u chłopaków, że nic nie pamiętam a rano obudziłam się w samej bieliźnie." To nie wchodziło nawet w grę. Nie mogłam mu tego powiedzieć za żadne skarby.
- Uwierz mi to nic takiego. Wiele spraw się po prostu nawarstwiło.
- Na pewno?
- Na pewno.
- OK. Ale pamiętaj, że jak coś to chętnie cię wysłucham i ci pomogę.
- Dzięki. Na pewno zapamiętam.
- A tak odbiegając od tematu może poszłabyś dziś wieczorem ze mną do kina? Wybierz film jaki chcesz. Jak trzeba zniosę nawet tandetne romasidło.
Lubiłam Kyle'a i na prawdę był fajnym facetem. Miałam go za dobrego kumpla, którego może i trochę krótko znam, ale dzięki Miley wiem co nieco o nim. Miley. Znowu ona. Muszę pomyśleć co mam dalej w tej sprawie zrobić.  Ale wracając do Kyle'a chyba właśnie zaprosił mnie na randkę.
- Chętnie z tobą pójdę. I masz szczęście bo nie lubię tandetnych romasideł. - uśmiechnęłam się.
- Wow. Dziewczyna, która nie lubi historii miłosnych. To nowość.
- Nie wszystko jest takie jak się wydaje.
- Masz racje. - Kyle spojrzał na zegarek - O kurde. Już tak późno, a ja obiecałem, że się spotkam z kumplem. Przepraszam, ale ja już muszę iść. Wpadnę po ciebie o siódmej, ok?
- Jasne. Będę czekać. Pa.
- Pa.
No i tym oto sposobem umówiłam się z Kyle'm. Może coś z tego będzie? Może dzięki niemu zapomnę o tych wszystkich przykrościach. Pożyjemy, zobaczymy.

*Per. Jamesa*
Szedłem właśnie do sklepu, bo chłopaki wygonili mnie na zakupy. Nie miałem ochoty, ale ktoś to musiał zrobić. Tym razem wypadło na mnie. W sklepie spotkałem tego chłopaka, jeśli dobrze pamiętam byłego Sel. Postanowiłem do niego zagadać.
- Siema. Dobrze pamiętam, Jake? - spytałem niepewnie.
- Siema. Tak. A ty to James?
- Zgadza się.
- Co tam stary u ciebie? Jak życie?
- U mnie nie najgorzej, choć mogło być lepiej. - lekko się uśmiechnął.
- Skąd ja to znam. A coś się konkretnego stało?
- Chodzi o moją byłą dziewczynę i zarazem przyjaciółkę. Na początku chciałem ją odzyskać i to było moim priorytetem, ale teraz życie jej się pokomplikowało i jedyne co chce zrobić w tej chwili to jej pomóc ale nie wiem jak.
Domyślałem się, że mówi o Selenie. Wyszliśmy ze sklepu i dalej gadaliśmy.
- Przeprowadziłeś się tu dla niej?
- Po dużej części tak. Chciałem być blisko niej.
- Jedyne co ci mogę teraz powiedzieć, to że wszystko prędzej czy później się ułoży. Każdy w życiu dostaje po tyłku, ale to norma. Jeśli teraz się coś spieprzyło to potem może być już tylko lepiej.
- Możliwe.
- No jasne, że tak. Wiem co mówię.
- Dzięki wielkie stary za radę.
- Spoko. - wpadł mi do głowy pewien pomysł - Wieczorem robimy z chłopakami imprezę. Może wpadniesz?
- Sam nie wiem.
- Oj stary nie daj się prosić. Wyluzujesz się, poznasz nowych ludzi. Co nieco procentów też będzie.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to przyjdę.
- No i taką postawę to ja rozumiem.
- Ok. To widzimy się na imprezie. Na razie.
- Siema.
I znowu w swojej głowie miałem pewien plan. Oj Selena, Selena... Trzeba było się wczoraj tak na mnie wydzierać? - uśmiechnąłem się sam do siebie. Tylko ja wiedziałem o co mi chodzi.

**************
No i jak myślicie: jak pójdzie randka Sel? I co tym razem kombinuje James?

CZYTASZ-KOMENTUJ :D
10 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :)