Rozdział napisałyśmy razem i mamy nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania :-)
Rozdział 9
*Per. Narratora*
Logan czatował przed domem Seleny i wyczekiwał, aż Miley z
niego wyjdzie. Henderson niecierpliwie siedział w krzakach obok jej domu i
wypatrywał dziewczyny, która nadal nie wychodziła. Wreszcie zdenerwowany wyjął
telefon i napisał SMS'a do Kendall'a z prośbą o zmienienie warty. Ten odpisał,
żeby chwilę poczekał, a on zaraz tam przybędzie. Po upływie kilku chwil pojawił
się Schmidt i zmienił Carlosa. Ten ruszył do domu, a blondyn wypatrywał
Mil .
*Per. Jamesa*
Cały dzień obserwujemy dom Seleny. Niestety bez żadnych
zmian. Siedzą tam sobie we dwie i coś czuję, że ani myślą wychodzić na
zewnątrz. Właśnie wrócił Logan, a poszedł Kendall. Może jemu się pofarci.
Chciałbym to móc mieć z głowy. Wyjaśnię jej tą całą sytuację i będę miał
spokój. A Miley… Ona niech sobie sama radzi. Skoro jest taka twarda i sądzi, że
wie wszystko to proszę bardzo. Ja jej nie mam zamiaru pomagać.
- James, o czym tak myślisz? – Carlos wyrwał mnie z moich
rozmyślań.
- O wszystkim i o niczym.
- Chodzi ci o tą pannę?
- Tak. Zastanawiam się co ja jej powiem. Nie mogę dopuścić,
żeby na mnie doniosła na policję. To by zniszczyło moje życie. – przyznam, że
byłem lekko załamany.
- Nie martw się. Tyle razy wychodziliśmy z kłopotów cało to
i tym razem się uda. A co do Seleny mogę ci poradzić jedno. Jesteś aktorem:
wykorzystaj to.
- A jeśli ona tego nie kupi?
- Coś czuję, że kupi. A jeśli nie, błagaj na kolanach. Laski
na to lecą. – puścił mi oczko.
- A skąd ty wiesz? Z tego co wiem jesteś singlem i nie
błagałeś żadnej na kolanach.
- To co z tego. Nie trzeba wszystkiego stosować w praktyce,
żeby radzić innym.
- No niech ci będzie. Ale jakby co to zwalę na ciebie.
- Jasne. Lepiej niech kupel, który zawsze ci pomoże oberwie
za ciebie tak?
- No a jak. – zaśmialiśmy się.
Z chłopakami przyjaźnie się już od dawna. Może i nie
należymy do tych „najmilszych” osób, ale zawsze możemy liczyć na siebie. Jeden
zawsze pomoże drugiemu.
- O czym gadacie? – z kuchni wyszedł Logan.
- Tak sobie, a co?
- Nic. Już zapytać nawet nie wolno?
- Wolno, wolno, ale… - słowa Carlosa przerwał dźwięk mojego
telefonu. Dzwonił Kendall.
*Per. Narratora*
Wreszcie zobaczył, jak obie dziewczyny pojawiły się na ganku
domu. Przyjaciółka pocieszała drugą, a następnie przytuliły się na pożegnanie.
Kend nie czekając ani chwili dłużej napisał do Jamesa, że nadeszła pora, w
której zadziałać musi on. Wyczekiwał na niego wytrwale i podążał za dziewczynom
wzrokiem. Selena tymczasem była sama w domu i w ciszy przemyślała całą
zaistniałą sytuację. "Może on to robił nie świadomo?"- pomyślała, ale
zaraz potem uderzyła się w czoło i dodała w myślach: "Chciał się po prostu
odegrać... Prawie mu się udało. Wolę go nigdy na oczy nie widzieć."
*Per. Jamesa*
- Co się dzieje? –zapytałem.
- Miley właśnie wyszła od Seleny i słyszałem jak
powiedziała, że dopiero jutro do niej wpadnie, więc masz wolną drogę. Do roboty
stary. – powiedział mój blondwłosy przyjaciel.
- Dzięki wielkie. Zaraz tam będę.
- Kto to był? – zaciekawił się Carlos.
- Kendall. Mówił, że Sel jest nareszcie sama. Idę tam.
- Tylko uważaj na siebie.
- Jasne. Na razie.
*Per. Miley*
- Na pewno mogę cię samą zostawić? – nie wiedziałam czy
powinnam już wracać do domu.
- Tak, nie martw się o mnie. Poradzę sobie, a ty musisz
także pomieszkać trochę u siebie.
- Ale jakby cokolwiek się działo, to daj mi znać.
- Tak, tak, pamiętam. Nie martw się tak o mnie. Wszystko
będzie dobrze.
- Ok. W takim razie pa.
- Pa.
*Per. Seleny*
Zostałam sama. Bałam się, ale co w końcu może mi się stać w
zamkniętym domu? Zastanawia mnie jedno: czemu oczy Jamesa były takie… dziwne?
Wydawały mi się jak po narkotykach. Ale to chyba nie możliwe. Chociaż…
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
*Per. Narratora*
Zachwianym krokiem wstała i zaczęła iść w kierunku drzwi.
Stanęła kawałek od nich i niepewnie patrzyła w ich kierunku. Czuła strach...
Nie chciała być w tym momencie sama, w wielkim domu, niecałe dwadzieścia cztery
godziny od niedoszłego gwałtu. Pragnęła znaleźć się w ramionach osoby, która da
jej poczucie bezpieczeństwa, będzie barierą , która pomoże przejść po stromym
wzgórzu. Wreszcie chwyciła ręką klamkę, ale od razu odsunęła od niej dłoń.
Poczuła, jak gdyby została oparzona. Ktoś chciał, aby ona nie otwierała tych
drzwi. Osoba stojąca na zewnątrz waliła coraz mocniej w nie i wyczekiwała jej
wyjścia, ale niestety, ona nadal zbierała się do zrobienia jednego czynu. Dla
normalnych ludzi otwieranie drzwi obcym ludziom to nie jest problem, jednak dla
osoby, która jest po wielu przejściach jest to istny koszmar.
-Selena wiem, że tam jesteś. Proszę, otwórz. Nie zrobię ci
krzywdy...- usłyszała spokojny głos osobnika, którego najbardziej się bała.
Upadła na podłogę i czołgając się przemieściła się w kąt pomieszczenia. Ze
łzami w oczach patrzyła na drzwi i na ruszającą się klamkę. -Na prawdę! Nie
chcę ci nic teraz zrobić, chcę tylko coś wyjaśnić.- dodał znów i ponowił próbę
otworzenia drzwi.
*Per. Jamesa*
Byłem już pod jej domem. Zapukałem do drzwi. Nikt się nie
odzywał.
-Selena wiem, że tam jesteś. Proszę, otwórz. Nie zrobię ci
krzywdy...- powiedziałem najspokojniej jak tylko potrafiłem.
-Na prawdę! Nie chcę ci nic teraz zrobić, chcę tylko coś
wyjaśnić. – próbowałem jakoś sam otworzyć te drzwi.
- Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć! – krzyknęła
dziewczyna.
- Proszę porozmawiaj ze mną. – wciąż byłem bardzo spokojny.
- Nie mam zamiaru!
Miałem wrażenie, że ona płacze. Nie chciałem tego. Może i
jestem twardym facetem, ale jednak czasami coś mnie rusza. Jestem w końcu
człowiekiem i mam serce.
- Nie chcesz, żebym wszedł do środka, ok rozumiem. Nie
chcesz mnie widzieć, spoko. Ale ja muszę z tobą porozmawiać! – teraz już
podniosłem głos. Musiałem z nią porozmawiać.
- Człowieku czy ty nie rozumiesz, że ja nie chcę cię na oczy
widzieć?!
- Jedna rozmowa. O nic więcej nie proszę. Jak nie chcesz nie
wejdę do środka. Możemy rozmawiać przez drzwi tak jak teraz, przez telefon,
skypa. Mnie to wszystko jedno, ale muszę ci to wszystko wyjaśnić. – byłem nieustępliwy,
ale spokojny.
- Co ty chcesz wyjaśniać?!
- Wszystko. Tylko jedna rozmowa i sobie stąd pójdę. – wciąż
zostawałem przy swoim.
- Niech ci będzie. Ale nie zamierzam cię zapraszać do domu.
Więc mów co masz do powiedzenia. – nareszcie się zgodziła, a to już była połowa
sukcesu.
- Słuchaj, nie pamiętam co się wczoraj wydarzyło, ale za
wszystko cię przepraszam. Nie chciałem, żeby do tego doszło. – mówiłem ze
skruchą w głosie.
- Jak to nie pamiętasz, co się wczoraj stało? Czy ty sobie
ze mnie żartujesz?! – Sel najwyraźniej nie wierzyła w to, co mówię. Nie dziwię
się jej. Samemu ciężko było mi w to uwierzyć.
- Nie, mówię prawdę. Przez pomyłkę zażyłem narkotyki, które
powodują utratę pamięci.
- Jakoś ci nie wierzę.
- Po tej ostatniej imprezie u nas miałem kaca. Chciałem
wziąć coś na ból głowy, ale w ręce wpadły mi nie te tabletki co trzeba.
Przysięgam. Tak, to prawda, - postanowiłem, że będę z nią w pełni szczery -
chciałem się na tobie zemścić za tamten policzek, ale nie… w taki sposób.
Naprawdę żałuję i przepraszam. To tyle co chciałem ci powiedzieć. Cześć.
- James, zaczekaj. – słyszałem, że dziewczyna podbiegła i otworzyła
drzwi. – Nie kłamiesz? – mówiła drżącym głosem.
- Nie. Tym razem nie. – popatrzyłem na nią. Miała
podpuchnięte oczy, najprawdopodobniej od płaczu.
- Może i będę tego później żałować, ale może wejdziesz i
porozmawiamy o tym na spokojnie i wszystko sobie wyjaśnimy. – powiedziała
niepewnie.
- Zgoda. – ucieszyłem się w duchu, że w końcu dała mi szansę
to wszystko wyjaśnić.
- Ale jak będziesz czegoś próbował… - przerwałem jej
wypowiedź.
- O to możesz być spokojna.
- Żadnych sztuczek. – dziewczyna niepewnie wpuściła mnie do
domu.
Usiadłem na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Naprawdę nic nie pamiętasz z wczoraj? – Sel usiadła
naprzeciwko mnie, na drugiej kanapie.
- Kompletnie nic. Naprawdę. Wiem tyle, że wyszedłem rano się
przejść do parku, a potem chłopaki mi mówili, że wróciłem wieczorem i coś tam
jak to oni określili „mamrotałem pod nosem”.
- A skąd wiesz o… o tym co się wczoraj stało? – widziałem,
że ciężko jej było o tym mówić.
- Dowiedziałem się o tym przez przypadek. Dzisiaj rano była
u nas Miley. - nie zamierzałem ukrywać dłużej prawdy.
- Miley?
- Tak. Powiedziała mi o wszystkim.
- Ale dlaczego ona to zrobiła. Prosiłam, aby z nikim o tej
sprawie nie rozmawiała. – Sel się
widocznie trochę zdenerwowała na przyjaciółkę.
- To ona nic ci nie powiedziała? – chyba nadszedł czas, aby
wyjawić Sel umowę moją i jej przyjaciółki. Nie obchodziło mnie to, co się
stanie z Miley.
- Ale o czym miała mi powiedzieć? – zainteresowała się
dziewczyna.
- Nie wszystko jest takie jak się wydaje. – tym zbiłem ją z
tropu.
- Co masz na myśli? – zapytała zaciekawiona.
- Tak naprawdę, ona nie mówi ci całej prawdy. – spojrzałem
na nią.
- Jakiej prawdy? – Sel nie wiedziała o co mi chodzi.
- Mieliśmy z Mil taka małą umowę . – zacząłem.
- Jaką?
- My…
***************
Jak myślicie: czy James powie Sel o co chodzi w jego umowie z Miley?
I taka mała zmiana, ponieważ rozdział jest trochę dłuższy niż poprzednie
9 komentarzy=kolejny rozdział :-)