Rozdział 5
*Per. Jamesa (tego samego dnia, rano)*
Obudziłem się z wielkim bólem głowy. No tak. W końcu wczoraj
sporo wypiłem. Ogarnąłem się i zszedłem na dół do kuchni po jakieś leki, które
postawiłyby mnie na nogi. Znalazłem proszki, które błyskawicznie przywróciły
mnie do życia. W salonie zastałem chłopaków z butelkami wody.
- Co, kacyk męczy? – Zapytałem ironicznie.
- A weź spadaj i nic mi nie mów. Łeb mi tak napierdala, że
zaraz zwariuje. – Odezwał się Carlos.
- Trzeba było tyle nie chlać wczoraj. – Odpowiedziałem.
- Trzeźwy się odezwał. – Wtrącił Logan.
- Dobra chłopaki. Każdy z nas wypił nie mało i tyle. Trzeba
teraz w spokoju i ciszy odchorować. Dajcie sobie choć raz spokój z tymi
kłótniami. – Powiedział blondyn. On zawsze był z naszej czwórki
najrozsądniejszy i przywoływał nas do porządku. Czasami to jest wkurzające, ale
gdyby nie on to pewnie nie raz już skończylibyśmy w areszcie. Więc ma to też
swoje dobre strony.
- A ty lepiej mów jak ci poszło z ta panną. Jak jej było na
imię? – zapytał mnie Logan
- Selena.
- Niezła z niej sztuka.
- Też tak myślałem.
- Ale? – Dalej ciągnął mnie za język.
- Ale po wczorajszym jej nie odpuszczę.
- Co się stało? – Zainteresował się Carlos.
- Zaprosiłem ją do wolnego. Tańczyliśmy sobie, i w końcu
ręce położyłem na jej tyłku. Nic wielkiego. Myślałem, że jej się spodoba i
liczyłem na miłą noc, a ona zrobiła z tego aferę i jeszcze do tego mnie
spoliczkowała szmata.
- Co zamierzasz zrobić? – Spytał Kendall.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno nie przepuszczę jej tego
płazem. Ze mną nie warto zadzierać. Ostrzegałem ją wcześniej. Nie posłuchała i
teraz za to zapłaci.
- Tylko nie wpakuj się w jakieś gówno. – Ostrzegał Carlos.
- Ta, ta jasne. – Powiedziałem na odczepnego, bo nie miałem
ochoty słuchać ich kazań. Jeszcze próbowali by mi odradzić zemstę, ale ja już
postanowiłem. – Idę się przewietrzyć. Spacer dobrze mi zrobi.
Wziąłem kurtkę i wyszedłem. Założyłem kaptur i ciemne
okulary, żeby nikt mnie nie poznał. Chciałem pobyć sam. Musiałem coś wymyślić
jak mam się na niej odegrać. Niestety po dwugodzinnym spacerze nic mi nie
przyszło do głowy i postanowiłem wracać. Kiedy byłej już prawie pod domem
zobaczyłem jak Sel gada z jakimś kolesiem. Nie miałem pojęcia kto to jest.
Nigdy go wcześniej nie widziałem na oczy. Słyszałem urywki ich rozmowy. To co
mogłem wywnioskować to to, że kiedyś chyba byli razem i on chce z nią znowu
być, a ona nie. Potem przyszła do nich Miley i każde z nich poszło w swoją
stronę. Pomyślałem, że ten chłopak może mi się przydać. Trzeba by go
przeciągnąć na moją stronę. Chciałem do niego podejść, ale zniknął za zakrętem.
Stwierdziłem, że innym razem z nim pogadam, a teraz coś mi kazało iść za
dziewczynami. Musiałem uważać, aby mnie nie zobaczyły. Wszystko było dobrze, dopóki
Miley się nie potknęła i chyba mnie zauważyła, ale w porę zdążyłem się schować.
Poszły dalej już nie odwracając się. Kierowały się do pobliskiego centrum
handlowego. Wszedłem za nimi. Łaziły od sklepu do sklepu, a ja już miałem dość.
Ile laski mogą tak wytrzymać? Ale czekałem mając nadzieję, że coś się wydarzy.
Coś co mi pomoże. Nie myliłem się. Dziewczyny wyszły z jakiegoś butiku czy coś,
nie znam się na tym i wtedy się rozdzieliły. Teraz miałem swój czas by działać.
*Per. Seleny*
- Sel, poczekasz na mnie chwilę, bo chyba zostawiłam telefon
w przymierzalni w tym poprzednim sklepie? – Powiedziała Miley.
- To już druga rzecz, której dziś zapomniałaś. Co ty taka
rozkojarzona jesteś?
- A nie wiem. Każdy ma gorsze dni, nie? Poczekaj tu, a ja
zaraz wracam.
- Ok.
Usiadłam na ławce w oczekiwaniu na przyjaciółkę. Nie było
jej przez chwilę więc wyjęłam telefon i zaczęłam na nim grać. Nagle ktoś
podszedł do mnie z tyłu zakrywając mi oczy. Byłam pewna, że to Mil.
- No nareszcie jesteś. Gdzie cię na tyle czasu wcięło? Gdzie
ty się podziewasz, co?
- W twoich snach skarbie, a może powinienem powiedzieć
koszmarach. – Powiedział do mnie ktoś ochrypłym głosem. Odwróciłam się
gwałtownie i zobaczyła Jamesa.
- Co ty tu robisz? – Szczerze, to go się trochę wystraszyłam.
*Per. Jamesa*
- Wiesz, postanowiłem się z tobą pogodzić i przeprosić cię
za swoje wczorajsze zachowanie.
- Naprawdę?
- Tak. Wiem, nie powinienem tego robić, ale byłem już lekko
pijany więc sama rozumiesz. To co, jest szansa, że mi wybaczysz?
- Jest. – Dziewczyna uśmiechnęła się.
- To może na przeprosiny dasz się namówić na pizze, co?
- Jasne, z chęcią bo przyznaję trochę zgłodniałam. Ale muszę
powiadomić Mil, żeby się nie martwiła.
- To czekaj, ja jej wyślę esa.
- Masz jej numer?
- Tak, a czemu to cię tak dziwi?
- No bo wy dwoje się tak różnicie i myślałam, że nie
przepadacie za sobą.
- Pozory mylą piękna. – Uśmiechnąłem się. Tylko ja
wiedziałem o co chodzi. Udawałem, że wysłałem Miley sms. Jej też się należy
kara za to co kiedyś zrobiła. Jak się trochę pomartwi, nic jej się nie stanie,
a ja i tak się jeszcze jej odpłacę. Wszystko w swoim czasie.
- Wiesz, znam świetną drogę na skróty. – Odezwałem się.
- Ok, to prowadź.
Weszliśmy w pewnym momencie do starego i opuszczonego
magazynu na końcu uliczki. Powiedziałem jej, że musimy przejść przez ten
magazyn, a z drugiej strony są drzwi. Gdy tam weszliśmy, zamknąłem drzwi. Jedyne
drzwi.
- Co ty robisz? – Spytała dziewczyna.
- Czas na zemstę kochaniutka…
********************
Co planuje James w związku z Sel? I o co chodzi mu z Miley?
Odpowiedzi w komentarzach
5 komentarzy=nowy rozdział :-)
Dzieje się, dzieje ;D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nn ;*
Świetne Czekam nn
OdpowiedzUsuńmoże Miley kiedyś była z Jamesem kto wie :D czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńDla mnie super. Już się nie mogę doczekać nn.
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńwow, super blog :)
OdpowiedzUsuńczekam na nn
OdpowiedzUsuńZaj*biste <3 ja chce nn ! :*
OdpowiedzUsuń