Rozdział 6
*Per. Seleny*
Czas na zemstę kochaniutka… -Powiedział James. Nie
wiedziałam co on może chcieć. O co mu może chodzić. Jaką zemstę?
- O czym ty mówisz? – Zapytałam przestraszona.
- Oj proszę cię, nie udawaj niewiniątka. Ostrzegałem cię, że
ze mną się nie zadziera bo będzie nie miło. Ale nie posłuchałaś się. Teraz
musisz za to zapłacić. – Nadal nie wiedziałam za co chce się zemścić. Przecież
ja mu nic takiego nie zrobiłam.
- Słuchaj możesz mówić jaśniej, bo ja nadal nie wiem o co ci
chodzi! – Teraz już się wkurzyłam i strach zastąpiła złość.
- A może tak spokojniej i grzeczniej, co? A skoro nie wiesz
o co chodzi to już ci wyjaśniam. Albo czekaj pokarzę ci. – Po tych słowach
uderzył mnie w policzek. Upadłam na podłogę od jego ciosu. Teraz naprawdę się
go przestraszyłam. Zaczęłam cofać się pod ścianę, a James ciągle przybliżał się
do mnie. Wiedziałam, że on do delikatnych nie należy. Rzeczywiście, jak się
poznaliśmy mówił, że muszę na niego uważać, ale myślałam, że po prostu mnie nie
lubi i w ten sposób chce mnie spławić.
- Teraz wiesz o co chodzi? Następnym razem zanim mnie
spoliczkujesz zastanowisz się sto razy.– Powiedziawszy to podniósł mnie z
ziemi.
- Mnie się nie ignoruje. Ja zawsze dostaje to co chcę. –
Mówił to patrząc mi prosto w twarz. Jego oczy były strasznie dziwne. Takie
nienaturalne. Coś mi w nic nie pasowało. Wyglądały jak…po narkotykach?
- Proszę, nie rób mi krzywdy. – W tej chwili bałam się go
bardzo. Wiedziałam co narkotyki robią z człowiekiem.
- Teraz już jest za późno. – Wysyczał mi do ucha. Przycisnął
mnie do ściany tak, że nie mogłam się w cale ruszyć. Zaczął mnie całować.
Najpierw w usta, potem po szyi i dekolcie. Próbowałam się wyszarpać, ale
niestety na marne. On jest ode mnie znacznie silniejszy. Wiedziałam, że nie mam
żadnych szans na ucieczkę. Łzy zebrały mi się w oczach.
- James proszę cię, nie rób tego. – Błagałam go, ale on nic
nie odpowiedział. Po chwili poczułam jego rękę pod swoją bluzką. Błądził nią po
całych moich plecach. Potem zjechał dłońmi na mój tyłek. Przypomniała mi się
ostatnia impreza.
- Piękna, ja dopiero się rozkręcam. – Odezwał się po czym
włożył mi rękę do spodni. Miałam już tego dość. To nie może się tak skończyć. Nie
dam się wykorzystać. Gdy James odsunął się ode mnie na krótką chwilę,
wykorzystałam moment i kopnęłam go w krocze. Zgiął się w pół i upadł na ziemię.
Rzuciłam się do wyjścia. Musiałam się spieszyć, bo
rozwścieczony James czołgał się w moją stronę. Miałam mały problem z
otworzeniem drzwi, ale w końcu się udało. Wybiegłam z budynku i pędziłam w
stronę domu. Chłopak jeszcze coś krzyczał za mną, ale go nie słuchałam. Łzy skapywały mi po policzkach. Nie
wiedziałam, że on naprawdę jest do czegoś takiego zdolny. Myślałam, że tylko
próbuje mnie wystraszyć. Byłam już na swojej ulicy, a od domu dzieliło mnie
zaledwie kilkanaście metrów. Nagle wpadłam na kogoś.
- Ja… prze… przepraszam. Nie zauważyłam pana. – Przez
załzawione oczy niewiele widziałam. Dopiero, gdy „nieznajomy” odpowiedział, że
nic się nie stało zorientowałam się, że to Jake.
*Per. Jake’a*
Wyszedłem do sklepu zrobić małe zakupy. Dopiero się
wprowadziłem, więc moja lodówka świeciła pustkami. Ciągle myślałem co mogę
zrobić, aby moja ukochana do mnie wróciła. Zamyślony tak szedłem przez ulicę,
nie zwracając uwagi na rzeczywistość, dopóki na kogoś nie wpadłem.
- Ja… prze…przepraszam. – Powiedziała dziewczyna.
- Nic się nie stało. – Odpowiedziałem. Dopiero teraz
zauważyłem, że to Selena. Wyglądała na załamaną. Cały makijaż miała rozmazany,
a łzy ciągle spływały po jej twarzy.
- Selena? O mój boże, co ci się stało? – Naprawdę się
zaniepokoiłem. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie.
- Ja… i potem on… - Próbowała coś mi powiedzieć, ale
niestety nie mogła. Była wciąż w szoku. Nie wiedziałem o co jej może chodzić,
ale pomyślałem, że zapytam ją o to później. Najważniejsze jest teraz aby mogła
się uspokoić i była bezpieczna.
- Ja poszłam tam… zaufałam mu… - Nadal jej nie rozumiałem.
- Ciiiii. Już dobrze. Spokojnie. Nic nie mów. –Przyciągnąłem
dziewczynę do siebie, a on wtuliła się we mnie jak małe dziecko w swoją mamę.
Moje serce zaczęło szybciej bić.
- Może odprowadzę cię do domu? – Zapytałem niepewnie po
dłuższej chwili stania na ulicy. Dziewczyna tylko kiwnęła głową na tak.
Nie wiem co się stało, ale muszę się tego dowiedzieć i jakoś
jej pomóc. Nie mogę znieść widoku zapłakanej Seleny. Tak mi jej szkoda.
Właśnie weszliśmy do jej domu. Dziewczyna padła na kanapę i
znowu się rozpłakała, tylko tym razem jeszcze bardziej.
- Może zrobić ci coś do picia albo do jedzenie? – Zapytałem.
- Herbatę. – Tylko tyle uzyskałem w odpowiedzi, ale nie
chciałem jej na razie męczyć.
- Powiesz mi co się stało? – Bardzo chciałem jej pomóc.
- Może nie teraz.
Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Sel się aż
wzdrygnęła.
- Nie otwieraj!!! – Krzyknęła tylko.
- Dlaczego? Może to coś ważnego.
- Może masz rację. Ale najpierw spójrz w wizjer i powiedz mi
kto tam stoi, ok?
- To twoja przyjaciółka, Miley.
- Wpuść ją. – Powiedziała i znów opadła bezsilna na kanapę.
- O cześć. Jake, tak?
-Tak.
- Jest Sel?
- Tak jest, ale w nienajlepszym stanie. – Wpuściłem szatynkę
do środka i wskazałem na miejsce gdzie przebywała brunetka.
- O matko! Co jej się stało? – Zapytała z przerażeniem.
- Nie mam pojęcia. Spotkałem ją w takim stanie na ulicy i
przyprowadziłem do domu. Nic nie powiedziała konkretnego. Mówiła tylko
półsłówkami. Ledwo można ją było zrozumieć.
- A co w o ogóle powiedziała?
- Wspomniała coś o zaufaniu, i że gdzieś poszła i chyba
jeszcze coś o jakimś chłopaku. Ja pójdę na zakupy. Zrobię i dla siebie i dla
Sel bo widzę, że u niej też pusto w kuchni. A ty spróbuj z nią jakoś pogadać,
bo mi nie chce nic powiedzieć.
- Jasne. To pa.
- Do zobaczenia. – Wyszedłem z domu Sel mając nadzieję, że
Miley się czegoś dowie.
*Per. Miley*
- Selena, proszę porozmawiaj ze mną.
- Ale ja nie wiem jak ci to powiedzieć. – Mówiąc to wciąż
płakała. – To takie trudne.
- Jeśli komuś się wyżalisz, to będzie ci lepiej, zobaczysz.
- Zgoda, ale obiecaj, że nikomu tego nie powiesz.
- Obiecuję.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Ok. W takim razie ci powiem.
- Zamieniam się w słuch. Tylko chciałabym wiedzieć dlaczego
tak uciekłaś z centrum handlowego bez jakiejkolwiek wiadomości. Martwiłam się o
ciebie.
- Ja chciałam cię powiadomić, ale on powiedział, że wysłał
ci sms’a.
- Ale jaki on? Kyle?
- Nie. Nie chodzi mi o Kyle’a. – Sel była bardzo
roztrzęsiona.
- Skoro nie o niego to o kogo?
- O Jamesa.
- Jamesa? – Zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak. – Odpowiedziała z trudem.
„ I wszystko jasne” pomyślałam sobie. Ciekawa jestem co
wymyślił tym razem.
- Mówiłam ci, że on potrafi być groźny. Czy on coś ci
zrobił? – Naprawdę byłam ciekawa. Bałam się o Sel. Byłą moją najbliższą
przyjaciółką. Nie chciałam, by cierpiała przez kogoś takiego jak Maslow.
- On…on…
5 komentarzy=kolejny rozdział :-)
5 komentarzy=kolejny rozdział :-)
Co? Nie dwaj szybko nn Już
OdpowiedzUsuńo.O
OdpowiedzUsuńSzyybko dawaj nn bo ja tu nie wyrobię zaraz <3
OMG nie wiedziałam, że z Jamesa takie ziółko;p rozdział niesamowity, zresztą jak zawsze^^
OdpowiedzUsuńDawaj szybko następny!!
OdpowiedzUsuńchciałaś 5 komentarzy to masz^^ teraz się nie wymigasz;D już się nie mogę doczekać następnego rozdziału;p
OdpowiedzUsuńdawaj dawaj dawaj następny :** genialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńale już!pisz nn rozdział ! SUPER <3
OdpowiedzUsuńproszę o kolejny Rozdział *.* cudny cudny
OdpowiedzUsuń